sobota, 25 maja 2013

Pamiętnik Isabell - cz.2

Eh, jaki miałam piękny sen... - marzyłam sobie leżąc w łóżku.  Śniło mi się, że spotkałam Go. Spojrzałam na zegarek. Co?! - krzyknęłam. 7.32  Kurcze, zaspałam. Szybko wskoczyłam pod prysznic, ubrałam moje najlepsze ubrania, uczesałam się fryzurą znalezioną w internecie, spakowałam się, zeszłam na dół. Mama czekała na mnie ze śniadaniem. Jednak była już 7.53. Wsiadłam w samochód i pojechałam do szkoły. Gdy tam weszłam, było zupełnie inaczej, nagle, poczułam się jakoś dziwnie, żołądek mnie ściskał, po chwili, dowiedziałam się dlaczego, tam stał on. Bałam się do niego podejść, stał z jakąś grupką ludzi. Przeszłam obok niego starając się, żeby mnie zauważył. Nic z tego. Dopiero gdy poszłam na lekcje, zaczepił mnie. - Isabell? - wymamrotał. Jesteś jeszcze piękniejsza niż na zdjęciach. Zrobiło mi się głupio, nie wiedziałam co powiedzieć. Przecież nie powiem mu, że jest piękny, chociaż był. - Cz-cześć. - powiedziałam. Jaką lekcję masz pierwszą? - mądra ja, zaczełam rozmawiać o lekcjach. - Fizykę, a Ty? - Matematykę.  Widocznie nie byliśmy w tej samej grupie. Szkoda. - pomyślałam. - Hej, gdzie uciekasz? Jest dopiero za pięć ósma, może chociaż umówimy się? Dzisiaj w tej szkole chyba już się nie spotkamy. O której kończysz? - zapytał. - O 15:30. - powiedziałam niepewnie. - Hmm.. Dasz radę o 16:00? W parku. - Ok. - powiedziałam. To do zobaczenia. Na lekcji, cały czas myślałam o naszym spotkaniu. Usiadłam w ostatniej ławce. Wstydziłam się nowego towarzystwa. Kiedy pani wzywała mnie do odpowiedzi, zrobiło mi się wstyd, nie słuchałam. Wszyscy mnie wyśmiali. Po lekcjach pobiegłam do domu z prędkością światła. Przemyłam się, pomalowałam, zjadłam obiad i poszłam. Widziałam Go z daleka. Jego oczy błyszczały. Były piękne, zresztą tak jak on. Trzymał coś za plecami. Po chwili wyjął to, dał mi bukiet róż. Zrobiło mi się głupio, ja nic nie przyniosłam. Przytuliłam Go. - Kurcze. - pomyślałam. Co ja robię? - Przepraszam. - wymamrotałam. - Nie szkodzi. - powiedział i przytulił mnie jeszcze mocniej. Czułam się przy nim bezpiecznie. Jak w niebie. Poszliśmy do kawiarenki. Była niedaleko. Czułam się jak na randce. Usiadliśmy przy stole dla dwojga. - A więc - zaczął. Masz chłopaka? Serce biło mi coraz szybciej. - N-nie. A Ty, masz dziewczynę? - Zaśmiał się. - Nie. - Powiedział z szerokim uśmiechem. Nachylał się do mnie coraz bliżej i bliżej... - Co podać? - Powiedziała kelnerka. Wszystko nam zepsuła. Isabell, chcesz coś?-  Hmm.. Nie wziełam pieniędzy. - powiedziałam. - Nie martw się, ja stawiam. - uśmiechnął się. - Szklankę wody. - powiedziałam. Znowu zrobiło mi się głupio. - Ja dziękuję. - powiedział. Słuchaj - powiedziałam. Czuję jakbym znała Cię od zawsze, a tak naprawdę nie wiem jak masz na imię. - Will. - powiedział. Nie wiedziałam co powiedzieć. Aha? Ładnie? Spoko? Miałam mętlik w głowie. To może się wydawać dziwne, poznałam Go wczoraj w internecie, już się przytulamy, niemal pocałowaliśmy, ale ja czuję, że jesteśmy sobie przeznaczeni.





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Dzisiaj, z racji tego że wstałam bardzo szybko. ( godzinę temu ) i mam dużo czasu, trochę dłuższy odcinek. Mam nadzieję że on wam się spodobał :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz