Kiedy zobaczyłam, że Will siedzi na ławce z Allison, usiadłam samotnie na jednej z dalszych ławek obok lodziarni. Wzięłam jedną gałkę lodów truskawkowych. Usiadłam i zaczęłam je jeść. Przez przypadek podsłuchałam ich rozmowę. - Kochanie.. - powiedziała Allison chytrze patrząc na mnie. - Kim jest dla Ciebie Isabell? - Kto? - powiedział Will. Nie widział mnie, to dobrze. - Isabell, ta z którą byłeś w lodziarni. - powiedziała z fałszywym smutkiem. - Prawie się pocałowaliście.. Boję się, że zostawisz mnie dla niej - niby, rozpłakała się. - Kochanie, nie martw się, nigdy Cię nie zostawię, szczególnie dla niej. - przytulił ją. Przytulając ją, odruchowo się odwrócił. Zobaczył mnie. Miałam łzy w oczach, pobiegłam do domu. Wróciłam. Rzuciłam torbę na kanapę w salonie i pobiegłam na górę. Położyłam się na łóżku wypłakując się w poduszkę. Nagle, dostałam sms. - Pewnie mama, wraca z pracy i mam otworzyć jej bramkę. - pomyślałam. Myliłam się.
Nadawca: Will.
Treść :
Przepraszam że tak wyszło, naprawię to.
Co?! Co on sobie myśli?! Najpierw udaje, że mnie nie zna, mówi że " szczególnie dla mnie " jej nie zostawi, a teraz przeprasza i chce to naprawić? Co za dupek. Totalny cham.
Nie miałam już dziś siły na rysowanie więc wzięłam szybki prysznic i zeszłam na dół na kolacje. Mamy nie było. - Hmm, czemu jej nie ma? Zadzwonię do niej.
Przepraszamy, nie ma takiego numeru. Sprawdź numer, i spróbuj ponownie.
Że co?! Eee, mama zmieniła numer? No nie ważne, zrobię sobie kanapkę i zobaczę czy mama jutro wróci.
Nastawiłam sobie budzik i zasnęłam szybko bo byłam zmęczona.
Wstałam kiedy zadzwonił budzik.
Jak zwykle wzięłam prysznic itp. Uczesałam się w koka.
Zeszłam na dół. Nadal nie było mamy.
- Zaczynam się trochę bać. Może to dziwne ale jak jutro cały dzień jej nie będzie zgłoszę to na policję.
Zrobiłam sobie bułkę i wyszłam do szkoły. Kiedy tam weszłam była 7.49.
- Boże, jak ja żałuję, że chodzę z nim do klasy, i znam go.. - pomyślałam. Pierwsza była matematyka. Usiadłam cicho w ostatniej ławce. Myślałam że może mnie nie zauważy. Wszedł do klasy. Na złość mi, usiadł przede mną. - Boże, chyba spalę się ze wstydu. - pomyślałam. Wtedy, weszła Allison, ze swoją " psiapsiółą " . Oczywiście, niosła jej plecak. Czy on naprawdę nie widzi, jaka jest? Nie rozumiem go. Jak może być z kimś takim? - Kochanie, szepnął. Usiądź tu. Pokazując ławkę przed nim. - Naprawdę?! Czy on musi robić mi na złość?! Dupek. Muszę to znieść. Słyszałam jak chichoczą, całują się, przytulają.. Aż w końcu nie wytrzymałam. Póki było przed dzwonkiem, wyszłam z ławki, i usiadłam na samym końcu z pierwszej ławce. Miałam już łzy w oczach, nie wiem czy smutku, czy złości.. Raczej tego i tego.
Kiedy było już po lekcjach, Allison była w innej grypie klasy, więc poszła do innej sali. Wykorzystując tę chwilę, kiedy szłam do domu i byłam przy wyjściu, Will zaczepił mnie. - Czekaj. - krzyknął z daleka.
Nie zatrzymywałam się, próbowałam go olać, i szłam dalej. Isabell! - krzyknął ponownie. Szarpnął mnie lekko, abym się odwróciła i porozmawiała z nim. - Zostaw mnie z spokoju i nie odzywaj się do mnie więcej. - powiedziałam i pobiegłam do domu. Odkluczyłam dom. Mamy nadal nie było. Odgrzałam sobie obiad i poszłam na górę. Zaczęłam jeść, i rysować. Było około 18. Nagle, ktoś gwałtownie zaczął walić do drzwi... Podeszłam przestraszona do okna, usłyszałam krzyki : " Otwieraj! Wiem że tam jesteś! " Zaczęłam niemal płakać, strasznie się przestraszyłam, aż nagle...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na początek, strasznie przepraszam że nie pisałam bardzo długo postów, ale jakoś nie mogłam się do tego zabrać. Dziś dosyć drastyczny odcinek, szczególnie końcowka, ale coś mnie na to natchneło.
Kolejny odcinek pojawi się bodajże jutro, ale nie jestem jeszcze pewna ; )
Mam nadzieję, że odcinek się spodobał, zapraszam na kolejne, i papa ! : )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz